W Zwoli mieszkał brat matki Marii – Władysław Boguski u którego rodzina Skłodowskich oraz inni krewni dość często przebywali. Maria Skłodowska przebywała w majątku wuja: od czerwca do lipca 1883 oraz jako guwernantka jego dzieci w roku 1885. Zachował się wiersz, który napisała w tamtym okresie pt. „Rok Pański 1885”. W maju w Gminie Gniewoszów cyklicznie odbywa się Rodzinny rajd rowerowy nieoznakowanym szlakiem „Śladami rodzin Skłodowskich i Boguskich”. Władysław Boguski syn Feliks Boguski, herbu Topur, wujek Marii Curie Skłodowskiej – zakupił dobra ziemskie w Zwoli na licytacji w Radomiu dnia 20 października 1871 roku. Wieś i folwark Zwola położony był na terenie powiatu kozienickiego, gminy Sarnów i parafii Oleksów. Na realizację tego zakupu przeznaczył posag swojej żony Marii i skorzystał z pomocy finansowej swojego szwagra, ojca Marii Curie Skłodowskiej, Władysława Skłodowskiego. Korzystając z prawa współwłasności, dzieci Władysława Skłodowskiego chętnie przyjeżdżały do Zwoli na wakacje. Częstym gościem wujka Boguskiego była Maria Curie Skłodowska, później uczona światowej sławy, która dwukrotnie otrzymała Nagrodę Nobla. Pierwszy raz przyjechała Maria do Zwoli w 1872 r. razem ze swoją matką i siostrami. Wielką radość sprawiały Marii wycieczki do pobliskich dworów w Czarnolesie, Chechłach, Sarnowie, Regowie i Boguszówce. Ten niezapomniany pobyt w Zwoli utrwaliła Ewa Curie w biografii poświęconej swojej matce. Władysław Boguski Mania jest obdarzona niezwykłą pamięcią i wszystko doskonale pamięta: i strumyk, gdzie zeszłego lata brodziła z siostrami przez długie godziny, i „ mydełka” z błota, które sobie robiły potajemnie, opryskując sukienki, które potem suszyły na słońcu na desce, im tylko znanej… A także starą lipę, na którą wspinano się czasem po siedmiu i ośmiu „spiskowców” kuzynów, dzieci z sąsiedztwa, znajomych, wciągając ją, małą, na górę, bo miała za słabe ramionka, a krótkie nóżki, by wejść sama – i chłodne, chrupkie liście kapusty, składane na owej lipie między konarami, aby w nich przechować marchew, agrest, wiśnie.
Latem 1883 roku Maria napisała list ze Zwoli do swojej przyjaciółki Kazimiery Przyborowskiej: „W 1883 roku latem byłam kilka dni w Zwoli, zastałam tam Kotarbińskiego, który był tak ucieszony, tyle nam deklarował, śpiewał, rwał agrest, żartował, że gdy wyjeżdżał, zrobiliśmy wianek z wiciny, rumianku, gwoździków itp. I rzuciliśmy mu na bryczkę, wołając: Wiwat pan Kotarbiński! Wsadził ten wianek na głowę i zabrał do Warszawy. W Zwoli jest niesłychanie wesoło, masa osób i jak mówimy zawsze panuje tam swoboda, równość i niepodległość, o jakiej nie możesz mieć wyobrażenia”.
Ostatni raz odwiedziła Maria Zwolę w 1885 r. Przyjechała na zaproszenie wujka Władysława Boguskiego i przyjęła obowiązki guwernantki jego dzieci. Zachował się wiersz Marii, w którym sławi ona piękno okolicy Zwoli:
„Rok Pański 1885”
Pan Boguski dziedzic Zwoli powstaniec
Styczniowy…(1863)(!)
a w czasie którego odniósł wielkie zwycięstwo
Za co dowódca Czachowski nadał mu
Podwójne szlachectwo…
Dziedzic Boguski osiadła się we dworze
By mieć wszystkiego dostatkiem na
gumnie i w komorze
Pan wielki, łaskawy.
Przybył do kuzynki z dalekiej Warszawy.
– Kuzynko moja – droga waćpani
Marylka Twoja – zostanie na zawsze z nami
I przyjechała do włości wujka Pana Boguskiego
Zgodziwszy się być guwernantką mości
dobrego Pana i dzieci jego
Mając pod opieką wychowanie dzieci:
Witka, Władka i Bronkę.
Zdobiąc na dworze nie wielką ochronkę.
Chodziłam z nimi po łąkach, polach i dolinach
Przypominając sobie moje dziecinne
chwile…
Nazbieraliśmy prześliczne polne kwiaty.
By przyozdobić nimi dworskie komnaty.
Piękna okolica, wieś biedna Zwola i choć
lud tu ubogi,
Ale miała piękne i rozległe drogi.
Jedna z nich wiodła do Checheł, Czarnolasu
a druga do Borkowic, przez wygon Rafalikowa
aż do samego miasteczka Gniewoszowa.
Wokół chat wieśniaczych rozległych po bokach
Strumyk piękny, złocisty a zdroje
płyną daleko przez błonie…
A w Grzywaczu na dworskim młynku.
Miele się żytko złociste. Daj Boże
pomieścić zasoby dworzan i chłopów w komorze.
Pan dziedzic Boguski ze szlacheckich stanów.
Urządził raz przyjęcie dla sąsiednich panów.
Bawili się na dworze Przezdzieccy, Zawadzcy,
Homiczcy i Lipscy
a także magnaci z dalekiej stolicy.
Bawiono się hucznie na dożynkach Pana
powstała panika gore, gore, gore –
palą się budynki miłościwego Pana.
Rozbawieni panowie i służba dworska –
przestraszeni rozbiegli się po Zwoli
A budynki z pałacem palą się powoli.
Zbiegli się ludziska ze wsi co było wszystkiego
Aby ratować dobra Pana Boguskiego.
Bo Pan dziedzic był dobry i nie szczędził grosza.
Każdego kogo mógł – obdarzał ze trosza.
Zrozpaczony dziedzic powiedział do Maryli
– Koniec moich włości.
Udaj się do Warszawy
A ucz się dla dobra ludzkości.
Zrozpaczona guwernantka z takiej wymiany
Żegna swe kochane dzieciaki oraz Pana
I wraca powozem do Warszawy…
Na pamiątkę drogim dzieciom państwa Boguckich
Maria Skłodowska.
Niczego w życiu nie należy się bać, należy to tylko zrozumieć...
26-920 Gniewoszów
Wysokie Koło 22